czwartek, 8 grudnia 2016

[1] Wątpliwości




Doskonale pamiętam, jak to się zaczęło. Był akurat koniec września, weekend. Harry gdzieś zniknął, a ja i Ron siedząc na naszych ulubionych fotelach w Wieży Gryffindoru, rozmawialiśmy przyciszonymi głosami o Draconie Malfoyu.

– Ja uważam, że Harry przesadza – stwierdził rudzielec, przy okazji gromiąc wzrokiem jakiegoś pierwszaka, który usilnie starał się podsłuchać naszą rozmowę.

– A co jeśli... on ma rację? – Wyraziłam wątpliwość. Już od pewnego czasu zastanawiałam się nad tą kwestią, jednak potrzebowałam osoby, która potrafi chłodno kalkulować i obiektywnie pomoże mi ocenić tę sprawę. Ronald jednak nie okazał się być dobrym rozmówcą.

– No co ty, Hermiona! – powiedział odrobinę za głośno. Kilkoro zaciekawionych spojrzeń pomknęło w naszym kierunku. – Chyba nie mówisz tego na serio? Przecież Malfoy...

– Ćśś! – syknęłam. – Na miłość Boską, Ronaldzie, ciszej, chyba, że chcesz, by wszyscy dowiedzieli się o czym rozmawiamy!

Spojrzał na mnie spod byka, ale na szczęście zamilkł w porę. 

– Mogłabyś mi wyjaśnić, dlaczego zaczynasz tak jak Harry twierdzić, że Malfoy to Śmierciożerca? To przecież niedorzeczne!

– Wcale tak nie twierdzę, Ronaldzie – żachnęłam się. Zawsze, gdy byłam zdenerwowana, zwracałam się do niego per „Ronald”. – Po prostu mam wątpliwości...

– Bo?

Westchnęłam i po raz ostatni spróbowałam zebrać myśli, by wyjaśnić przyjacielowi swój tok myślenia. Przygryzłam wargę, a następnie wyprostowałam plecy i odruchowo poprawiłam szatę szkolną.

– Wiem, że to, co mówi Harry brzmi niedorzecznie, bo wątpię, by Vol-Voldemort pozwoliłby szesnastolatkowi wstąpić w swoje szeregi, ale sam pomyśl... Ostatni raz Harry wypowiadał się o czymś z takim przekonaniem, gdy twierdził, że Vol-Voldemort... nie przerywaj mi, Ron... Gdy twierdził, że Voldemort wrócił. Większość osób mu nie uwierzyła, ale ostatecznie wyszło na to, że ma rację. Może i jego słowa są absurdalne, ale... mogą być prawdziwe.

Chwilę przetrawiał to, co mu powiedziałam.

– Czy ja wiem... Mówisz nawet przekonująco, ale... co zamierzasz zrobić? Śledzić go? Malfoya?

Zamyśliłam się. Najprostszym rozwiązaniem byłoby przekazanie Harry'emu mojego „poparcia” i razem z nim przeglądania Mapy Huncwotów, ale czułam, że to nie wyjdzie. 

– Muszę iść do biblioteki – rzuciłam nagle i nie czekając na reakcję przyjaciela, po prostu poszłam szybkim krokiem w stronę portretu Grubej Damy, po drodze poprawiając spódniczkę, która w czasie, gdy ja siedziałam w fotelu, lekko się uniosła i pokazywała dolny fragment ud, choć pierwotnie sięgała do kolan.




Do biblioteki dotarłam w kilkanaście minut. Przywitawszy się grzecznie z panią Pince, od razu ruszyłam na poszukiwanie odpowiedniej książki. Zajęło mi to prawie godzinę, ale w końcu dokopałam się do grubej księgi pod tytułem: „Jak skutecznie się ukryć?”. Chwilę później czytałam długą definicję zaklęcia, które sprawia, że człowiek jest nienanoszalny.

Jeśli Malfoyowi zależałoby na ukryciu się, na pewno użyłby tego zaklęcia, ponieważ jest ono dosyć znane i popularne. Czyli próba Mapy może zawieść.

I co teraz? Jak możemy śledzić Malfoya, tak, by odkryć, czy jest Śmierciożercą?

Pomysł wpadł mi do głowy nagle, bez ostrzeżenia. A gdybyśmy mogli śledzić go... Na żywo? Gdybym to  ja mogła go śledzić?

Dopiero po chwili zastanowienia, zrozumiałam, jakie to głupie. Zachciało mi się bawić w detektywa? Dobre sobie! Wyobraziłam sobie jego twarz wykrzywioną w grymasie wściekłości, oczy patrzące na mnie z pogardą, słowa „No proszę, czyżby szlamie zachciało się poobserwować ludzi z wyższej sfery? Chcesz wiedzieć, jak to jest żyć na poziomie?”, całe przesycone jadem. Prychnęłam jak rozjuszona kotka i zamknęłam z hukiem księgę, nie dbając o to, że w tej chwili łamię regulamin panujący w czytelni. Wychodząc i zerkając przepraszająco na panią Pince, wciąż wyrzucałam sobie, jak mogłam wpaść na coś tak absurdalnego.

Nie wiedziałam jednak, że odtąd ten pomysł miał nie dawać mi spokoju... 

Tak samo jak stalowoszare oczy Dracona Malfoya.


Następnego dnia, ja, Harry i Ron poszliśmy razem na śniadanie. Wcześniej ustaliłam z rudzielcem, by nie mówił Harry'emu o naszej rozmowie, gdyż sama chciałam to zrobić. Okazja nadarzyła się dosyć szybko. Usiedliśmy przodem do stołu Ślizgonów, a mój czarnowłosy przyjaciel ukradkiem przyglądał się Malfoyowi, który, nie przejmując się jedzeniem, rozmawiał o czymś z Zabinim, nachylając się do niego.

– Wiem, co o tym myślicie – powiedział Harry. – Ale jestem pewny, że on coś knuje.

– Ja ci wierzę, Harry – wyznałam, obserwując jego reakcję. Brunet wytrzeszczył na mnie oczy.

– Naprawdę?! Och, Hermiono... Wiedziałem, że kiedyś dojdziesz do tego samego wniosku co ja! – rzucił szybko z uśmiechem. – W końcu ktoś mi wierzy – dorzucił już spokojniej.

– Tak, wierzę ci, ale... Co masz zamiar zrobić? Dalej śledzić Malfoya na mapie? – zapytałam. 

– A czy mamy jakieś inne wyjście? – odparł gorzko.

– Harry, jeśli on jest Śmierciożercą, to na pewno stosuje zaklęcie nienanoszalności. – Widząc jego pytającą minę, dorzuciłam: – To zaklęcie, które powoduje, że człowiek staje się nienanoszalny. Nie widać go na żadnych magicznych mapach.

– Więc co teraz? – zapytał Ron, który do tej pory tylko się przysłuchiwał. Już chciałam mu powiedzieć, że nie zaczyna się zdania od „więc”, gdy przypomniało mi się, co chciałam zrobić jeszcze wczoraj. Śledzić Malfoya osobiście. Co, oczywiście, było banalne, głupie, i nie wiem, jak mogłam na to wpaść.

– Peleryna-Niewidka? – rzucił niepewnie Harry, jakby sam nie wierzył w powodzenie swojego pomysłu.

– Nie wiem, czy to się uda – powiedziałam. – Malfoy nie jest głupi, nie da się podejść. Nie w taki sposób.

Potter pokręcił głową z rezygnacją.

– Zaraz mamy Historię Magii. Musimy się pośpieszyć. Później jeszcze o tym pomyślimy – westchnął. Skinęłam głową i wstałam. Widząc pytające spojrzenie przyjaciół, wyjaśniłam:

– Nie jestem głodna. Spotkamy się na lekcji.

Gdy wychodziłam, czułam, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się i napotkałam oczy. Te oczy. Oczy Dracona Malfoya, który wpatrywał się we mnie z wyższością i pogardą, jak dawniej. Wyszłam szybko z Wielkiej Sali, starając się wyrzucić wrednego blondyna ze swojej głowy.

W czasie naszego krótkiego kontaktu wzrokowego nawet nie zauważyłam, że jego zwykle blada twarz nienaturalnie poszarzała, a ciemne cienie otaczały lekko przekrwione białka oczu. Gdybym wiedziała, na pewno najbliższe godziny spędziłabym, zastanawiając się, co mu się stało.

2 komentarze:

  1. wpadłam z ciekawości, widząc post na grupie na facebooku no i zdaję się, że zostanę na dłużej :) Po pierwsze zwróciłam uwagę na twój blog, bo masz bardzo ładny przejrzysty szablon. Nie powiem, przypadł mi bardzo do gustu :)
    Co do treści - czytając pierwszy rozdział miałam już wrażenie, jakbym była kompletnie w środku całej historii. Ani przez chwilę nie odczułam tego standardowego rozpoczęcia, za co wielki plus. Lubię historię, które wciągają od początku, albo które dają wrażenie, jakbyś czytała je od wieków.
    Co do samej treści - mam nadzieję, że nie rozwiniesz akcji za szybko i wszystko będzie się odbywać w pięknym tempie :) Widzę, że wszystko będzie z perspektywy Hermiony tak? Ogólnie sama koncentruję się na Draco, więc z przyjemnością poczytam trochę więcej o Granger. No i twój pomysł też bardzo mi się spodobał. Od dłuższego czasu szukam dobrego opowiadania na szóstym roku z właśnie takim przebiegiem. Mam szczerą nadzieję, że rozwiniesz bloga w super kierunku, a ja zamierzam zostać, by śledzić całą twoją historię!
    Serdecznie pozdrawiam całuję i z całego serca zapraszam do siebie :)


    słodki-listopad-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj! Oto i jestem, jak obiecałam ;)
    Nie wiem czy wcześniej już ci to pisałam, ale podoba mi się twój szablon. Jest naprawdę cudowny. Jasny i przejrzysty. Jedynie mam małe sugestie dotyczące tekstu. Jedno czy dwa zdania, bodajże myśli bohaterki są napisane tak jasną czcionką, że nie widać jej.
    Podoba mi się rozwinięcie akcji. Tak jak wyżej, nie odczułam pierwszego rozdziału. Miałam wrażenie, że jest to któryś z kolei rozdział, co bardzo mi się spodobało.
    Oby tak dalej ;)

    Pozdrawiam, Equmiri
    ti-amo-per-sempre.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA